Wczoraj poszłam na spotkanie z Anją. Bardzo długo nie widziałyśmy się, ponieważ niestety mieszka w Wiedniu. Z racji tego, że doszło do naszego spotkania, postanowiłyśmy wybrać się do kina i zrobić sobie nocne pogaduchy. Od początku planowałyśmy wspólnie zobaczyć Kac Vegas w Bangkoku, więc pojechałyśmy do Rybnika, tam udałyśmy się do Cinema City, kupiłyśmy bilety, popcorn, cole i usiadłyśmy wygodnie w fotelach. Początkowo miałam mieszane uczucia co do tego typu filmu, może to dlatego, że nie widziałam pierwszej części. Teraz jak najbardziej mogę polecić wszystkim tą komedię, jest rewelacyjna. W drodze do galerii którą miałyśmy zamiar odwiedzić na fotelu ujrzałyśmy telefon w całkiem dobrym stanie. Popytałyśmy ludzi w koło czy nikt przypadkiem może nie zgubił, ale nic z tego, każdy miał przy sobie swoją komórkę, więc postanowiłyśmy ją zabrać. Pochodziłyśmy po sklepach, porobiłyśmy zdjęcia i wybrałyśmy się do MacDonaldu na przepyszne ciastko z owocami leśnymi. Posiedziałyśmy, poplotkowałyśmy trochę i powoli trzeba było się zbierać się w stronę przystanku autobusowego. Wróciłyśmy do domu strasznie zmęczone, jeżdżenie autobusami nie należy do najprzyjemniejszych rzeczy, więc to nic dziwnego. Zjadłyśmy kolację, rozpaliłyśmy shishe i tak spędziłyśmy całą noc, siedząc i paląc raz kokosową a raz arbuzową melasę. To był naprawdę wspaniały dzień, mam nadzieję, że nie pierwszy i nie ostatni w tak wspaniałym towarzystwie.
Voath.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz