Choroba trochę ustąpiła, więc byłam na siłach, aby wyjść do sklepu i kupić składniki na zaplanowane ciasteczka, które zrobiłam wraz z babcią. Smakołyki robione przez mamę mojego taty mają tylko jedną nazwę według mnie, CUDO. W życiu nigdy nie spotkałam się z tak dobrze wypieczonym ciastem, takie rzeczy to tylko u babci. Początkowo surowe ciasto pokrojone w prostokąty faszerowałyśmy jabłkami, ale postanowiłyśmy trochę pokombinować i jakoś tak wyszło, że połowa ciasteczek zawierała jabłka a połowa melon. Efekt końcowy był znakomity. Czasem warto jest pokombinować i stworzyć jakiś własny wyrób opierający się na starym przepisie.
Wieczór spędziłam bardzo miło, choć w samotności siedząc na balkonie ze słuchawkami w uszach jedząc soczystego arbuza.
Voath.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz