sobota, 6 sierpnia 2011

Roundabouts

Dziś wszyscy razem całą rodziną wybraliśmy się do Wesołego Miasteczka. Trzeba było jakoś uczcić to, że mamy przy sobie Jamesa. Zaliczyłam chyba wszystkie możliwe karuzele z tych najstraszniejszych włącznie z Rolecasterem. Szczerze mówiąc chyba przesadziłam, bo jakoś strasznie źle się czuję. Najważniejsze jest to, że wszyscy zażyliśmy dawkę pozytywnej energii, wyszaleliśmy się i jesteśmy jak najbardziej zadowoleni, pomimo że dwie karuzele na które najbardziej chciałam iść były zamknięte z powodu awarii.


Voath.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz